Witam Was ;)
Jesteśmy dalej w dwupaku- wczorajszy test oksytocynowy nic nie zdziałał.
Byłam podłączona 3 godziny i oprócz 4-5 delikatnych skurczów przez ten czas nic więcej nie odnotowałam.
Rozwarcie po badanie przez panią doktor (panie mimo wszystko mają małe dłonie) mam ledwo na jeden palec- ujęła , że na ciasny palec ;D Więc chyba nic nie rusza do przodu.
Dzisiaj chcą mi założyć cewnik Foleya- dziewczyna jedna z patologii miała i sam się luzował po kilku godzinach i jej nic po nim nie ruszyło- ciekawe jak będzie u mnie. Zakładają go przy szyjce macicy i ma taki balonik, który jest napełniany 30 ml lub 60 ml solą fizjologiczną, ma to za zadanie przygotowywać szyjkę macicy do porodu - rozwierać ją i żeby "dojrzewała" szybciej. Hmm chyba będzie to niezbyt przyjemne.
Mierzyli mi wczoraj miednicę i wymiary mam : 21,25,31,19 więc żadnych przeciwwskazań nie widzieli do porodu siłami natury. :)
Odkąd tutaj jestem widzę zbyt dużo scenariuszy jak kończy się ciąża- bywa to czasem stresujące i wręcz nadmiernie niepokojące.
Tak jak Wam wspominałam co 3 godziny sprawdzają tętno maluszków i tak nastała wczoraj 3:00 i przyszła do naszego pokoju położna. Mierzy tętno u jednej Pani z małowodziem (przyszła , bo stwierdziła, że czuję małą ilość ruchów maleństwa- 40 tydzień ciąży )i nagle zaczęło spadać.. okropny dźwięk jak to tętno najpierw szybkie coraz bardziej słabnie... Położna kazała jej iść z nią- wręcz biegiem poszły w stronę lekarzy - w ciągu 15 minut rozwiązali ciążę CC.. Powiem Wam, że to jakiś cud, że akurat w tym czasie położna sprawdzała tętno i dało się zapobiec tragedii... niestety noc nie przespana i jestem dzisiaj zestresowana, bo im dalej u Nas tym bardziej się boimy co przyniesie czas.
Każdego dnia liczę na to, że to właśnie ten dzień- dzisiaj zobaczę swoje maleństwo, a jednak muszę czekać jeszcze trochę.
Dodatkowo wczoraj leżąc na sali porodowej pod testem z OC- odbywał się poród rodzinny, ale mimo pełnego rozwarcia poród nie szedł dalej .Zdecydowali się na CC- normalnie 15 minut i oglądałam słodką dziewczynkę 3660g i 55 cm .. Idzie się wzruszyć.. zazdrościłam i sama bym już swoją tak chciała zobaczyć :)
Pozdrawiam Was serdecznie ! Śmigam pod prysznic, aby zdążyć przed obchodem ;)
Buziaki
Hej :-) ja miałam ten cewnik, faktycznie mało przyjemne zakładanie :-) chodziłam z nim pół dnia, trochę powiększyło się rozwarcie ale porodu chyba nie przyspieszyło bo urodziłam 2 dni później :-) 3maj się i bądź dzielna, wszystko będzie dobrze :-)
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :)
OdpowiedzUsuń3maj się, bedzie dobrze!
OdpowiedzUsuńJesteś dzielna:)Jeszcze trochę wytrzymaj. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci wspolczuje,ze akcja sama sie nie zaczyna I probuja Ci pomoc zeby sie cos ruszylo... wierze jak bardzo stresujace musi byc to lezenie... obys szybko miala juz swoja kruszynke w dloniach...cala I zdrowa! Trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci tej sytuacji, ale wierzę że wszystko dobrze pójdzie i już niedługo będziecie w domku :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Trzymaj się z każdą chwilą jest bliżej rozwiązania.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Choć się nie odzywam to jestem tu u Ciebie z każdym postem i mocno trzymam kciuki. Niedawno się dowiedziałam, że moje dwie koleżanki mają obie terminy na grudzień - prawie w tym samym czasie i nie mogę ochłonąć z tego zachwytu. Nad Tobą też, bo przecież dosłownie chwilę temu zaczynałaś pisać jak się rozwija i że jeszcze w ogóle nie widać brzuszka a tutaj proszę, już tak późno. Nie stresuj się. Maluch to czuje. Wiem, że łatwo się mówi, ale przegadanie sobie to chyba najważniejsza część, jak widzisz lekarze reagują i to, że tamtej dziewczynie pomogli to znaczy też, że i Tobie pomogą, w końcu badanie tętna jest częste. Pozdrawiam i czekam na piękną relację, jak maluch będzie już samodzielny. :)))
OdpowiedzUsuńJuż niedługo zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńCierpliwości Kochana i nie myśl o złych rzeczach tylko o samych dobrych :*
Kornelio, jeśli Cię to pocieszy, to ja miałam podobnie z testami oksytocyną , tzn. pierwszy nic u mnie nie ruszył. Leżałam sobie spokojnie, a potem wróciłam na oddział patologii ciąży. Ale za to następnego dnia rano o 6.00 jak w zegarku zaczęły się skurcze. Wszystkie z kręgosłupa niestety, co 10 min. męczyły mnie do 3 rano dnia następnego, ale rozwarcie mi się powiększyło z 2cm na 4cm i przenieśli mnie na porodówkę. Nasza Kornelia urodziła się o 18.45. po drugiej kroplówce z oksytocyny.
OdpowiedzUsuńTakże nie powiedziane, może jutro ruszy u Ciebie akcja porodowa?
Dodam, że też musiałam leżeć w szpitalu wcześniej przed porodem, bo miałam małowodzie i zatrucie ciążowe.
Trzymam kciuki, już niedługo utulisz Maleńką:-)
NIestety lezenie na patologi ciazy ma swoje minuy - za duzo sie tam czlowiek naoglada czy naslucha, U nas co prawda sale sa dwuoosobowe a sale porodowe sa prywatne, ale i tak slychac wrzaski innych mamusiek. Cale szczescie w moje turze ja bylam pierwsza, wiec nasluchaly sie inne ;)
OdpowiedzUsuńGdy ja sama lezalam na podtrzymaniu - pamietam moje uczucia gdy wspolokatorka poszla rodzic i wrocila z corka na reka a ja nawet nie wiedzialam czy z moim dzieckiem wszystko bedzie dobrze, wiec poszlam do lazienki i sie wyryczalam za wszystkie czasy.
Glowa do gory, jeszcze chwilka :)
Trzymam mocno za Was kciuki i mam nadzieję że już wkrótce będziesz tulić swoje maleństwo. Najgorzej, że tyle czasu musiałaś biedna męczyć się w szpitalu... Ja też niecierpliwie oczekuję i coraz bardziej się boję ;)
OdpowiedzUsuńPamiętasz, pisałam Ci, że też leżałam na patologi przez jakiś czas i że dobrze, że tam jesteś, że mają na Ciebie oko?
OdpowiedzUsuńu mnie była ta sama sytuacja: ciąża przenoszona i na ktg nagle pojawiły się "problemy " z tętnem maluszka - reakcja natychmiastowa: cc… nawet nie chcę myśleć, co by było gdybym była wtedy w domu, a nie w szpitalu.
Trzymaj się dzielnie!!
Kornelio trzymam kciukacze :D Daj znać jak już będziesz rozpakowana!:)
OdpowiedzUsuńA może to już?
OdpowiedzUsuńCzekam ! ;)
Od wczoraj w domku! zaraz piszę posta z relacjami ;))
Usuń