środa, 26 listopada 2014

[45] 17 dzień naszego Maleństwa!

Witam !
Czas ucieka szybciutko.. niby mąż jest w domu, ze wszystkim pomaga , ale tych zajęć jest dużo i tak hehe ;)
Jesteśmy po pierwszej wizycie u pediatry- malutka waży już 3130g. więc przybiera ładnie i robi się coraz wyraźniejsza jak my to określamy. ;)
Niestety męczą Nas zaparcia- kazali zmienić mleko na specjalne dla dzieci z zaparciami i kolkami- miejmy nadzieję, że to coś zmieni. Dodatkowo espumisan w kropelkach dostaje 3 razy dziennie.
Odciągam mleko, bo na cyca nie idzie małą przekabacić.
Wykręca się.. trochę złapie i ma mnie gdzieś, ale próbujemy.. może w końcu da radę. Tylko jak widzę jak się denerwuje przy piersi to nawet nie mam serca jej męczyć. Ehh.. moje ilości odciąganego mleka też nie powalają;/ więc i tak trzeba dokarmiać modyfikowanym.
Ważne , że cokolwiek pije mojego mleczka- złapie przeciwciała odpornościowe bynajmniej.
Trafiliśmy w końcu na dobrą butelkę Nuk'a- jesteśmy zadowoleni- z najmniejszym przepływem antykolkowa. Malutka pije coraz więcej - myślę, że w końcu się "wybudziła".
Jadła malutko.. położna mówiła, że zbyt mało, ale widocznie takie miała zapotrzebowanie.
Teraz sama się już wybudza na swoje posiłki- raz co 2,5 godziny , a w nocy bywa , że mała zdecyduje się dać rodzicom 4 godzinki snu hehe :) Większość co 3 godziny z zegarkiem w ręku ;)

Werandujemy ją. Jutro Nasza pierwsza podróż do teściów i chcemy wypróbować chociaż na 15 minut wózek , który kupiliśmy przez Allegro. Tak Nam się spodobał, że nie mogliśmy się oprzeć- używany, więc cena też była zadowalająca. ;)
Limuzynka- Tako Dalga

Dodatkowo zakupiłam jej komplet ubranek na Allegro. Trafiła nam się paczuszka za 91 zł- 90 sztuk ubranek. 5 niestety do wywalenia.. ale cała reszta mega ;)
Nawet niektóre takie małe rozmiary, że w końcu coś na niej nie wisi . aż tak hehe;)

Powiem Wam, że mogłabym na nią patrzeć godzinami... jest  cudowna.
Ma takie wielkie oczka i jak patrzy na Nas to w sercu robi się gorąco.
Największe osiągniecie w życiu to właśnie ta mała Kruszynka. ;)
Jestem bardzo szczęśliwa !
Taka już jestem duża ! ;D

P.s Na nominację z Liebster Blog Award od Dreamy World odpowiem następnym razem, bo czas wzywa na karmienie ;))
Dziękuje , że jesteście i , że czytacie! Odwiedzam Was jak tylko mam chwilkę ;))
Pozdrawiam

poniedziałek, 17 listopada 2014

[44] Nasz 8 dzień :)

Witajcie;)
Właśnie mam chwilę, bo czekam na położną- pierwsza wizyta Nas czeka. Ciekawa jestem czy wszystko dobrze będzie.
Zdejmie mi przy okazji szwy co mnie bardzo cieszy-bo drażnią mnie już odrobinę;P
oprócz problemów z kichaniem i kaszlem i jakimś zginaniem to jest naprawdę bardzo dobrze :)
Waga u Nas w dniu porodu 76 kg - dzisiaj już 68,4.. dziwnie mi spada waga.. mam już prawie 5 kg w dół jak  wróciłam do domu , nie wiem czy taki szybki spadek to jakaś sprawa tej cesarki czy co.. 
Wczoraj nasza Mała miała zaropiałe oczko.. ale się zestresowałam jak się obudziłam i miała zaklejone oczko:( Taka żółta ropka jej się zbierała cały czas.. ale mycie solą fizjologiczną gdy tylko się coś nazbierało- pomogło. Dzisiaj ma już prawie zdrowe oczko:)

Jedyne co Nas niepokoi to podejście do jedzenia.
Niestety po cięciu mała nie współpracowała z piersią- ponoć zbyt leniwa albo te dwa tygodnie szybciej jak ją wyciągnęli miało na to wpływ. Ilekroć przykładałam do piersi- ssała raz i patrzyła .. i koniec. 
Więc dokarmiałam butelką, niestety butelka okazała się naszą małą zmorą ^^ zbyt szybko leci pokarm i mała zadławia się - zmieniliśmy na butelkę o wolnym przepływie TT- i niestety tutaj wymagało to od niej zbyt dużej pracy (poza tym butelka duża i ciężko było w niej podać małe ilości jedzonka).. dzisiaj wypróbujemy o średnim przepływie i zobaczymy jak pójdzie.
Swój pokarm odciągam i dokarmiam- wczoraj był pierwszy sukces o 2:00 przyłożyłam ją do siebie- ciągnęła , aż usnęła (nie wiem czy udało jej się wyssać pokarm czy po prostu bliskość zrobiła swoje  ;D).

Tak więc widzicie- uczymy się siebie każdej godziny, dnia- wszystko jest dla Nas nowością, ale jest cudownie :) Jednak te moje 25 dni w szpitalu przygotowało mnie na pobudki co 3 godziny.. chociaż mała potrafi pół nocy:)

Dzisiaj czeka męża dzień załatwiania wszystkiego.. formalności sporo jest- muszę wysłać wniosek  urlopy i w końcu odebrać papiery z urzędu miasta, bo w piątek mąż jechał i nie wziął mojego dowodu.. ehh i nic nie załatwił niestety. 
Dzisiaj postaram się Was odwiedzić. :)
Chciałam Wam podziękować za liczne komentarze- cieszymy się z każdego !! To bardzo miłe, że tyle osób czyta co u Nas:) Dziękujemy!! :))
Miłego dnia życzymy ;*
Nasza drobinka! :**
 

czwartek, 13 listopada 2014

[43] 9.11.14r. Nadia pojawiła się na świecie;)

Witam Was Kochane:)
Ostatnio pisałam do Was o tym jak planują mi 9.11 założyć cewnik Foleya, a 10.11 w poniedziałek po raz 3 wywoływać poród oksytocyną.
Pisałam do Was poprzedniego posta po ciężkiej akcji z tętnem współlokatorki z sali- przed obchodem lekarskim. Gdy zaczął się obchód już nie pozwoliłam im na zbywanie mnie i mówienie standardowego " Pani z cholestazą już wszystko wie". Zaczęłam mówić co przyszło mi na język i chyba zadziałało, bo powiedział "zapraszam po obchodzie na USG". Zrobili badanie i nagle okazało się, że nagle przepływy mózgowe nie są takie dobre jak ostatnio (wydaje mi się, że to przez akcje z tętnem , bo byłam mega wystraszona po tym), nagle miałam małowodzie- a poprzednio jak badali było w normie i lekarz doszedł do wniosku, że będzie ważyć jakieś 2700-2800g (kiedy pisałam Wam, że kilka dni temu mała ważyła 2960 g). Poinformował mnie, że dla zdrowia małej i mojego 9.11.2014r. odbędzie się cesarskie cięcie.
Koło godziny 10 się o tym dowiedziałam- poinformowałam męża i rodzinę i jakieś o 14 mieli mnie ciąć.
Po 14 podłączyli mnie jeszcze pod ktg- powiem Wam, że stresowałam się z każdym kolejnym uderzeniem serduszka- czy nie bije zbyt wolno, czy wszystko dobrze itd.. okropnie było wytrzymać do zabiegu.
Potem odłączyli mnie od ktg i wzięli do zabiegowego- założyli cewnik (wrr okropne uczucie- ciągłego parcia na pęcherz..i ten dyskomfort ), podali kroplówkę i jechałam na wózku na salę operacyjną.
Znieczulenie dostałam w kręgosłup- pamiętam, że z nerwów cała się trzęsłam- nie mogłam zupełnie tego opanować. Przy znieczuleniu wygięli mnie w taki koci grzbiet- ukłucia zupełnie nie było czuć- przyjemne było , że przestałam czuć cewnik i później nie mogłam już ruszyć nogami.
Byłam cały czas świadoma, słyszałam co będą robić i co najgorsze była taka ogromna lampa nade mną i mogłam widzieć pewne rzeczy- nie tak wyraźnie , ale jednak dziwne uczucie. 
Widziałam jak smarowali mnie pomarańczową taką substancją.. jak biorę nóż czy skalpel i wtedy doszłam do wniosku, że nie chce widzieć. 
Czułam wszystko, nie ból , ale każde poruszenie brzucha, naciśnięcie , ciągnięcie i w ogóle. 
Potem płacz kruszynki, wzruszenie i czekanie aż mi ją pokażą- cudna w każdym calu- moja !
Ważyła 2940g 53cm i dostała 10 w skali Apgar- więc wszystko zakończyło się dobrze. :)
Mój powrót do zdrowia po cięciu nie był ani nie jest zbyt fajny, ale patrząc na nią wiem, że każdy dzień w szpitalu , każda moja niechęć bycia tam została wynagrodzona i było tego warte !:)
Ostatni widok brzuszka przed zabiegiem jeszcze.  
Tak się prezentuje Nasze 2960g szczęścia.:)- przy wyjściu 2790g.
Kochane dzisiaj na tyle, bo muszę ogarnąć sytuację i poczuć się lepiej po zabiegu. :)
Gdy tylko znajdę chwilę znowu się odezwę ;)
Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie słowa otuchy i wsparcia- jesteście Kochane ! :) Dziękuję Wam za to:)

niedziela, 9 listopada 2014

[42]

Witam Was ;)
Jesteśmy dalej w dwupaku- wczorajszy test oksytocynowy nic nie zdziałał.
Byłam podłączona 3 godziny i oprócz 4-5 delikatnych skurczów przez ten czas nic więcej nie odnotowałam. 
Rozwarcie po badanie przez panią doktor (panie mimo wszystko mają małe dłonie) mam ledwo na jeden palec- ujęła , że na ciasny palec ;D Więc chyba nic nie rusza do przodu. 
Dzisiaj chcą mi założyć cewnik Foleya- dziewczyna jedna z patologii miała i sam się luzował po kilku godzinach i jej nic po nim nie ruszyło- ciekawe jak będzie u mnie. Zakładają go przy szyjce macicy i ma taki balonik, który jest napełniany 30 ml lub 60 ml solą fizjologiczną, ma to za zadanie przygotowywać szyjkę macicy do porodu - rozwierać ją i żeby "dojrzewała" szybciej. Hmm chyba będzie to niezbyt przyjemne. 
 
Mierzyli mi wczoraj miednicę i wymiary mam : 21,25,31,19 więc żadnych przeciwwskazań nie widzieli do porodu siłami natury. :)
 
Odkąd tutaj jestem widzę zbyt dużo scenariuszy jak kończy się ciąża- bywa to czasem stresujące i wręcz nadmiernie niepokojące. 
Tak jak Wam wspominałam co 3 godziny sprawdzają tętno maluszków i tak nastała wczoraj 3:00 i przyszła do naszego pokoju położna.  Mierzy tętno u jednej Pani z małowodziem (przyszła , bo stwierdziła, że czuję małą ilość ruchów maleństwa- 40 tydzień ciąży )i nagle zaczęło spadać.. okropny dźwięk jak to tętno najpierw szybkie coraz bardziej słabnie... Położna kazała jej iść z nią- wręcz biegiem poszły w stronę lekarzy - w ciągu 15 minut rozwiązali ciążę CC.. Powiem Wam, że to jakiś cud, że akurat w tym czasie położna sprawdzała tętno i dało się zapobiec tragedii... niestety noc nie przespana i jestem dzisiaj zestresowana, bo im dalej u Nas tym bardziej się boimy co przyniesie czas.
Każdego dnia liczę na to, że to właśnie ten dzień- dzisiaj zobaczę swoje maleństwo, a jednak muszę czekać jeszcze trochę. 

Dodatkowo wczoraj leżąc na sali porodowej pod testem z OC- odbywał się poród rodzinny, ale mimo pełnego rozwarcia poród nie szedł dalej .Zdecydowali się na CC- normalnie 15 minut i oglądałam słodką dziewczynkę 3660g i 55 cm .. Idzie się wzruszyć.. zazdrościłam i sama bym już swoją tak chciała zobaczyć :)

Pozdrawiam Was serdecznie ! Śmigam pod prysznic, aby zdążyć przed obchodem ;)
Buziaki

piątek, 7 listopada 2014

[41] 20 dzień już mija

Witajcie ;)
Hmm.. co lekarz to opinia , więc ciężko stwierdzić , który to tydzień i który to dzień hehe każdy mówi inaczej - więc według ostatnich opinii mamy 37 tydzień i 5 dzień . ;)
Maleństwo ostatnio na badaniu miało 2960g, więc teraz pewnie ma już znowu więcej ;)
Ja odkąd tutaj jestem mam kilogram mniej na wadze.
Jak liczyłam ostatnio to zaraz będzie koniec ciąży, a ja tylko +6 kg .. słabo, ale najważniejsze, że Kruszynka dobrze się rozwija , a mama bynajmniej szybko wróci do formy :D

Dni mijają nudno... każdy kolejny zlewa się z następnym .. Postanowili, że w poniedziałek albo środę zaczną już wywoływać poród, oby szybko zleciało i mała będzie z nami- tak mocno wyczekiwana ;))

Wczoraj miałam małą akcję i odrobinę stresu się najadłam. 
Tak jak zawsze po 14 podłączali mnie pod KTG.
Nie minęło 5 minut  i coś zaczęło tętno spadać.. już nawet do 93 spadło, przyszedł lekarz i stwierdzili, że idę na porodówkę na kontrolę i sprawdzą wydolność łożyska na teście z oksytocyną. Leżałam tam od 15 do 19-30 podłączona pod KTG, a od 17-30 pod oksytocyną - męczące , ale wszystko wyszło dobrze.. miałam jakieś tam skurcze.. niektóre nawet bolesne , a to pewnie taki pikuś;D
Po teście lekarz badał i stwierdził, że czop się luzuje i może coś się zacznie dziać. 
Dzisiaj na obchodzie lekarskim dowiedziałam się od ordynatora, że jutro znowu idę na test z oksytocyny.. więc chyba już zaczynają działać.. a w poniedziałek podłączą mi jakiś cewnik, który ma za zadanie chyba rozszerzać tą szyjkę macicy.. Ojj kochane chce już, aby był koniec a z drugiej strony zaczynam się denerwować;(
Będę Was informować co się dzieje- 3majcie kciuki, aby wzięło i szybko poszło. :)
Miłego dnia Wam życzę . ! 
P.s Usunęłam te denerwujące komentarze z google + i wszystkie niestety poznikały .. raczej chyba ich nie przywrócę, ale teraz bynajmniej łatwiej mi będzie Was odwiedzać ;))

niedziela, 2 listopada 2014

[40] 15 dzień czas zacząć

Witam Was ;)
U nas 37 tydzień i 2 dzień - więc już za jakieś 5 dni lekarze podejmą decyzję o indukcji porodu- jestem ciekawa czy ta kroplówka z oksytocyną zadziała na Nas. Do tej pory u Nas żadnych objawów wcześniejszego porodu, więc może być ciężko ;)  Ale chyba nie mogę się już doczekać tego wywoływania, a zarazem bardzo się boję takiego sztucznego, wolałabym naturalnie , aby wszystko się zaczęło ;)

Co do samopoczucia - jest lepiej.. tak jak w piątek był kryzys tak dzisiaj mam dobry nastrój. Czas mija- może w szpitalu odrobinę wolniej, ale niedługo.. może za 7-10 dni zobaczę swoją małą Kruszynkę, coś wspaniałego mnie niedługo spotka. Urozmaicam sobie czas wchodząc na Wasze blogi, odwiedzając nowe i przyjemnie czas leci, ;)
Niestety świąd mi się nasila bardziej mam wrażenie- dostaje 3 tabletki na dobę, aby przeszło, ale wydaje mi się, że im bliżej końca tym po prostu mój organizm będzie bardziej obciążony. Minie jak urodzę i tego się trzymam :)

Odkąd ustawiłam komentarze google+ czy jakoś tak - czasem nie mogę wejść na bloga osoby komentującej. Macie na to jakąś radę ? może proponujecie coś innego? byłabym wdzięczna, bo lubię odpowiedź na komentarz, a czasem jest to niemożliwe, 
Więc dopóki tego nie ogarnę proszę o linki do swoich blogów ;)

Czekam właśnie na obchód, a jutro znowu mają mi zrobić badania i zobaczyć czy coś spadło- jakoś mam przeczucie, że mimo maksymalnej dawki leku nie spadną.. może bynajmniej szybciej zaczną działać i szybciej ujrzę maleństwo swoje, ;)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej niedzieli  ;)